Pracownikiem restauracji Fast Food nie zostałem ze zwykłego wyboru czy czystej chęci pracy za ladą w restauracji obsługującej wiecznie czekających na swoją kolej klientów. W pewnym punkcie mojego życia po prostu musiałem iść gdzieś do pracy i wyzbyć się wszystkich długów, jakich sobie narobiłem. Może praca w fast foodzie nie jest zajęciem dającym wysokie zarobki, stanowiące podstawę do szybkiej spłaty zadłużeń, jednak jest zajęciem, które bardzo łatwo dostać. Na rozmowie kwalifikacyjnej na stanowisko pracy pracownika sprawdzono jedynie czy mam ukończone osiemnaście lat i czy posiadam aktualną książeczkę do celów sanitarno-epidemiologicznych. Nie sprawdzano moich zdolności manualnych, umiejętności rozmów z klientami i cierpliwości. Każdy wiedział, że w zawodzie pracownika restauracji nie wytrzymam więcej niż parę miesięcy, a pracodawca był przyzwyczajony do ciągłej rotacji pracowników. Co może być trudnego w nabijaniu zakupów na kasę i podawaniu uprzednio zapakowanych kanapek. Każdy głupi poradziłby sobie z tego typu zajęciem.

Na stanowisku pracownika restauracji, pracownik restauracji FastFood Chorzów, przepracowałem ponad trzy miesiące, jednak po tym czasie miałem już dość ciągłej pracy ponad moje siły. Nudziło mnie to zajęcie, nudzili mnie klienci, a kierownik zwyczajnie mnie denerwował. Do tego przeszkadzało mi, że od kiedy rozpocząłem pracę jako pracownik restauracji, duża część moich znajomych się ode mnie odwróciła. Chyba już wolałem być zadłużony niż pracować w fastfoodzie. To była straszna męczarnia.