Pracując kilka godzin dziennie za kasą i obsługując głodnych klientów zjawiających się w naszej restauracji typu „fast food” rzadko kiedy mam okazję spojrzeć na siebie w lustrze i zobaczyć jak prezentuję się przed obcymi osobami. Uniform, który mam obowiązek nakładać na siebie przed każdym rozpoczęciem zmiany nie jest zbyt twarzowym i eleganckim wdziankiem, dlatego czuję się w nim jak tłusta czerwona parówka, i na pewno dokładnie tak wyglądam. Ogrom zniszczeń i poziom brzydactwa, jaki danego dnia sobą reprezentowałam oglądam dopiero schodząc ze zmiany i udając się do szatni wyposażonych w lustra. Czasem wydaje mi się, że do beznadziejnego wyglądu zdążyłam się już prawie przyzwyczaić – w końcu patrzę w te lustra niemal codziennie po zejściu ze zmiany i rzadko kiedy stwierdzam, że nie jest bardzo źle. W większości przypadków ledwo pohamowuję łzy cisnące mi się do oczu.

Nie wiem jak inne moje koleżanki, które podobnie jak ja pracują jako pracownik restauracji FastFood Kraków, dają sobie radę z perfekcyjnym wyglądem nawet po kilku długich godzinach pracy w pocie czoła. Tylko ja wyglądam tak, jakbym właśnie przebiegła sto kilometrów pod górę. Reszta dziewczyn prezentuje się całkiem nieźle i do końca dnia utrzymuje miłe uśmiechy na ustach. Ja po kilku godzinach bycia miłą najchętniej wylałabym jakąś kolę na głowę kolejnego klienta.