Ostatnio, podczas wizyty w restauracji znanej siedzi fast foodów zdarzył mi się niemiły przypadek, który na dobre odstraszył mnie od śmieciowego jedzenia i stołowania się w restauracjach typu fast food. Jak niemal co tydzień, w zeszłą niedzielę podczas podróży z rodzinnego domu do Gorzowa Wielkopolskiego, zatrzymałem się w restauracji FastFood na obrzeżach miasta. Byłem przeraźliwie głodny i marzyłem o przepysznym zestawie, który zawsze zamawiam gdy chcę się dobrze najeść. Zgodnie z przyzwyczajeniami, złożyłem zamówienie, zapłaciłem, odebrałem posiłek i usiadłem przy stoliku blisko okna, żeby w czasie konsumpcji móc podglądać ruch uliczny.

W pewnym momencie, podczas przeżuwania, poczułem że to, co aktualnie przeżuwam na pewno nie jest mięsem z kurczaka. Nie będę opowiadał co znalazło się w zamówionej przeze mnie tortilli, bo nie chcę nikomu obrzydzać jedzenia, jednak z trudem powstrzymałem odruch wymiotny i natychmiast pobiegłem do łazienki. W drodze powrotnej do stolika nakrzyczałem na pracownicę restauracji, która mnie obsługiwała, choć ta dziewczyna nie była tak naprawdę niczemu winna, pracownik restauracji FastFood Gorzów Wielkopolski. Obiecuję sobie, że nigdy więcej nie wstąpię do żadnego fast foodu i nigdy więcej nie zjem takiego jedzenia. Już wolę chyba zatrzymać się w jakiejś porządnej restauracji, zjeść drogi obiad, ale przynajmniej mieć świadomość, że nikt nie próbował mnie otruć.