Nieliczne osoby mogą pochwalić się tym, że nigdy w życiu nie stanęły w restauracji naprzeciwko pracownika restauracji fastfood i nie poprosiły o coś szybkiego do zjedzenia. Osobiście bardzo takim osobom zazdroszczę, ponieważ od czasu do czasu dopada mnie taka chęć na niezdrowe jedzenie, że pomóc na nią może jedynie powiększony zestaw w McDonald’s.
Według badań opinii publicznej najczęściej wybieranymi fastfoodami przez Polaków są: pizze, tarty, lasagne, tortille, kebaby, hamburgery, hot dogi, frytki i kawałki kurczaka. Dania te zazwyczaj przygotowywane są w głębokim oleju i podawane z majonezem, sosami i ketchupem. Odpowiedni sposób przyrządzenia rekompensuje brak ważnych składników odżywczych w ich składzie.
Fastfood w diecie to przede wszystkim za dużo kalorii. Mało aktywna kobieta w ciągu dnia powinna spożyć od 1500 do 1800 kcal, tymczasem jeden cheeseburger dostarcza ich już 350. Dostarczanie organizmowi zbyt wielu kalorii to prosta i szybka droga do otyłości i złego stanu zdrowia. Kolejnym „za dużo” w fastfoodach jest tłuszcz. Cheeseburger z bekonem zawiera ponad 27 g tłuszczu, hot dog – prawie 14, porcja frytek – 13, Big Mac – 35. Jako, że przeciętny dorosły powinien spożywać dziennie ok 50 g tłuszczu łatwo wyliczyć, że bazując jedynie na fastfoodach dziennie moglibyśmy pozwolić sobie jedynie na 2-3 posiłki i to wcale nie za duże. Sól, która niekorzystnie wpływa na układ krążenia, powinna być ograniczana do ok 6 g dziennie. Niestety, wystarczy jeden cheeseburger, hot dog czy sandwich, by ten limit przekroczyć.
Jest jeden komentarz