Moi rodzice dzisiaj rano wyjechali ze znajomymi na parę dni w góry, a ja zostałem Toruniu i przez kilka kolejnych dni będę na zmianę pracował i siedział samotnie w domu. Gdy pomyślę, że za pół godziny muszę wyjść z domu, by na czas dotrzeć do restauracji fastfood, w której pracuję, od razu odechciewa mi się wszystkiego i kolejny raz załamuję się mało ciekawym zajęciem, jakie przyszło mi wykonywać. Od miesiąca pracuję jako pracownik restauracji FastFood Toruń i jako, że w perspektywie nie mam żadnej ciekawszej posady do objęcia, pozostaje mi męczyć się w fast foodzie. Nie wiem ile czasu zniosę jeszcze tą mało ciekawą i słabo płatną pracę, ale na razie próbuję nie dać się złamać.
Pracę w restauracji podjąłem po tym, jak rodzice zarządzili, że kończą z dawaniem mi pieniędzy na wszystkie moje zachcianki i wprowadzają nową regułę mojego wychowania. Cóż, z wychowywaniem to spóźnili się jakieś dziesięć lat, bo nie wiem czy teraz da się zrobić coś z moim charakterem. Póki pracuję gdziekolwiek i jakkolwiek mam zagwarantowane nie tylko zarobki otrzymywane za wykonywanie obowiązków, ale również duże kieszonkowe od rodziców. Z chwilą porzucenia pracy pozbywam się obu źródeł przychodów jednocześnie. Ciekawe jak długo ten ich eksperyment będzie jeszcze trwał, bo nie chce mi się ciągle pracować w restauracji. Bycie pracownikiem fast foodu jest mało chwalebnym zajęciem.