Moi bliscy i nieco dalsi znajomi bardzo niedobrze przyjęli informację o tym, że rozpoczęłam pracę w restauracji FastFood. Słowo „niedobrze” może być oczywiście różnorodnie zdefiniowane i może mieć wiele różnych znaczeń, jednak w moim przypadku „niedobrze” oznacza początek śmiechów, drwin i tego typu rzeczy. Nigdy nie byłam osobą bardzo lubianą w towarzystwie, nie potrafiłam tak jak inne osoby zachwycić kogoś swoim ciętym językiem lub poczuciem humoru. Zawsze stałam z boku i przysłuchiwałam się temu, co mówią inni. Mimo bycia mało przebojową osobą, nigdy nie narzekałam na brak znajomych – zawsze znalazł się ktoś, kto mnie tolerował i lubił, kto nie miał oporów przed wyjściem ze mną do kina lub na kawę. Nie oznacza to jednak, że w swoim środowisku czułam się lubiana i akceptowana.

Gdy w końcu znajomi zwrócili na mnie swoją uwagę, stało się tak nie dzięki mojej metamorfozie w pępek świata, a w wyniku podjęcia przeze mnie pracy w restauracji fast food, pracownik restauracji FastFood Białystok. Gdy wieści o moim zatrudnieniu rozeszły się, z dnia na dzień coraz więcej osób zaczęło na mnie zwracać uwagę i podśmiewać się pod nosem. Wielu znajomych przychodziło do restauracji specjalnie po to, by wprawić mnie w zakłopotanie i rozlać rumieniec na mojej twarzy. Ci najgorsi, poza grupką swoich znajomych, często podchodzili do mnie i pytali czy nie mam jakichś kuponów zniżkowych do restauracji i czy nie mogę załatwić jakiejś karty uprawniającej do tańszego jedzenia. Hipokryzja tych osób wpędzała mnie w ogromne zdumienie, większe niż zażenowanie spowodowane wyśmiewaniem się z mojej pracy w restauracji.