Nie jestem w stanie zliczyć ile razy w ciągu kilkunastu lat powtórzyłam córce, że nauka jest w tych czasach najważniejsza. Myślę, że regularne powtarzanie tej kwestii jak mantry rozpoczęłam od kiedy Ksenia weszła w wiek dorastania i zaczęła rozumieć, że pieniądze nie biorą się z nieba, a pójście na studia i zdobycie tytułu magistra jest przepustką do lepszego świata i dobrej pracy. Myślę, że w pewnym momencie swojego życia Ksenia zrozumiała, że sukces osiągnie jedynie dzięki nauce i w liceum wzięła się ostro do pracy. Była świetną uczennicą, brała udział w wielu konkursach z języka polskiego i historii, a maturę napisała najlepiej z całego swojego roku. Bez problemu dostała się na wymarzoną politologię, a ja byłam z niej dumna jak nigdy wcześniej.
Teraz, z perspektywy czasu i wielu nowych doświadczeń wiem, że wyższe wykształcenie w czasach, gdzie nawet największy głąb jest w stanie zdobyć magistra, nic tak naprawdę nie znaczy. Ksenia skończyła studia ze wspaniałymi wynikami, pracę magisterską obroniła na piątkę, a mimo to, po zakończeniu edukacji nie mogła znaleźć pracy w zawodzie. Teraz, mimo tytułu magistra politologii córka pracuje w KFC na stanowisku zwykłego pracownika, pracownik restauracji FastFood Tychy. To niesprawiedliwe, że Ksenia tak dobrze się uczyła, a teraz serwuje obiadki innym ludziom i dostaje za to najniższa krajową. Co się porobiło z tym krajem?