Wiele osób śmieje się z pracy w charakterze pracownika restauracji FastFood, bo uważa, że jest to zajęcie najgorsze z możliwych. Prawda jest taka, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia i to, co dla większości wydaje się bardzo złe, nielicznej grupie osób może całkiem odpowiadać. Do tej mniej licznej grupy należę właśnie ja, który pracę w restauracji fast food podjąłem na pierwszym roku studiów, czyli trzy lata temu. Od tego czasu wiele się zmieniło i choć nadal jestem związany z fast foodami, moje zajęcie nie polega już na serwowaniu posiłków klientom lub przygotowywaniu kanapek na kuchni.

Pracę w fast foodzie rozpocząłem oczywiście od stanowiska zwykłego pracownika, pracownik restauracji FastFood Poznań. Początki były bardzo ciężkie. Mimo, że pracowałem z jedzeniem i przy jedzeniu tempo pracy było tak duże, że często nie miałem nawet czasu na zjedzenie czegokolwiek. Gdy już udawało mi się pójść na jakąś przerwę, w ciągu minuty pochłaniałem co do okruszynki swoją porcję jedzenia, by po chwili znów wrócić do obsługi klienta. W tym czasie zamiast przytyć na niezdrowym jedzeniu, schudłem prawie dziesięć kilogramów, dzięki czemu pozbyłem się lekkiej nadwagi. W zawodzie zwykłego pracownika sprawdziłem się na tyle, że po jakimś czasie zostałem kierownikiem zmiany, a później kierownikiem całej restauracji. Niedawno, po czterech latach w fastfoodach dostałem awans na managera regionalnego restauracji FastFood, a moje biuro znajduje się z dala od wszelkich restauracji. Teraz jestem prawdziwym kierownikiem, który nie przygotowuje jedzenia, a zarządza tymi, którzy to robią. Awans w branży gastronomicznej jest możliwy.