Po porzuceniu funkcji kelnerki w luksusowej bytomskiej restauracji i braku powodzenia w poszukiwaniu zatrudnienia na stanowisku recepcjonistki postanowiłam na jakiś czas zatrudnić się jako pracownik restauracji FastFood Bytom. Nie była to może do końca przemyślana decyzja, ale summa summarum okazało się, że praca w fast foodzie okazała się być impulsem do poważnych zmian w życiu. Zmian, które w przyszłości na pewno wniosą do mojego życia wiele pozytywnego.
Zanim zatrudniłam się w fast foodzie myślałam, że nie ma gorszej posady od posady kelnerki – owszem jest, i jest to praca w barze szybkiej obsługi. Pracując jako kelnerka musiałam dbać o wygody i zamówienia klientów, nierzadko wielkich bufonów, jednak za miły uśmiech przyklejony do twarzy i poddańczą postawę byłam nagradzana wysokimi napiwkami, z których odłożyłam sobie całkiem niezłą sumkę. W barze szybkiej obsługi nadal musiałam uśmiechać się do klientów, jednak tam za pozytywne nastawienie nie dostawałam nic więcej oprócz zwykłego „dziękuję”, a i tego czasem brakowało.
Po trzech tygodniach doświadczenia w pracy w fast foodzie po raz ostatni założyłam służbową koszulkę i powiedziałam, że nigdy więcej pracy z klientami. W ciągu chwili podjęłam decyzję o pójściu na studia, na które miałam już trochę odłożone (dzięki wspomnianym napiwkom). Wiedziałam, że rodzice wesprą mnie finansowo w kształceniu, dlatego wykorzystując ostatnie możliwości zapisałam się na studia zaoczne na kosmetologię.